Będąc w okolicy zakładu szewskiego dla tancerzy postanawiam zamówić sobie buty. Bardzo cieszę się z zamieszania na zapleczu i niezwłocznie biorę się do oglądania wystawionego na półkach asortymentu zanim zaatakuje mnie sprzedawca.
Nie do końca mam sprecyzowaną wizję nowego obuwia, a wiadomo że w sklepie dla tancerzy trzeba koniecznie na wszystkim się znać i wiedzieć czego się chce.
Zerkając na kolory, paseczki i zdobienia, szybko zostaje się posądzonym o bycie paniusią co zobaczyła jakieś szpilki na wystawie i postanowiła wstąpić na shopping :)
Udaje mi się ukradkiem przejrzeć całą wystawkę, po czym natrafiam na srogie spojrzenie szefa zakładu wychodzącego z zaplecza.
"Słucham!"
"Dzień dobry, przychodzę kupić buty do tanga argentyńskiego" (precyzuję pospiesznie, nauczona doświadczeniem że chwila wahania może oznaczać potraktowanie mnie jak ignorantkę) "takie nie bardzo wysokie, ze skórzaną podeszwą, ze skóry chromowanej najlepiej..." podając dalsze szczegóły, rozglądam się po sklepie. Próbuję znaleźć coś co mi się po prostu podoba.
Sprzedawca nie daje mi szansy, już otacza mnie 2 paskudnymi modelami próbując uściślić rodzaj obcasa. "Kielichowaty, czy szpilka?" "Wie pan, właściwie to oba są w porządku, bardziej zależy mi na odpowiedniej wysokości, 6,5 - 7cm..." "No ale kieliszek czy szpilka?" "To niech będzie szpilka." "Na taką wysokość to nie mam szpilki!" "Hmm.. no to kieliszek poproszę."
Już chce mi się śmiać, ale sprzedawca zachowuje profesjonalną surowość oblicza.
"Tylko," zatrzymuję go biegnącego już na zaplecze, "jeszcze mam taką prośbę, żeby mi pan pokazał modele, które są dosyć szerokie w tej przedniej części, bo mam trochę szerszą stopę."
"Oj, to nie wiem czy na szeroką stopę coś w ogóle mam," mówi po części konspiracyjnie, a po części z wyższością. Nie podoba mi się konspiracyjny ton, czy jest jakiś problem z szerokimi stopami?
"To ja przymierzę sobie te z paseczkami może." Sprzedawca łypie okiem z ukosa: "No proszę. Za wąskie. Dla pani to trzeba by całą podeszwę szerszą wyciąć."
"A jeszcze tu gdzieś widziałam, że ma pan takie paseczki z regulacją, że sobie można do stopy dostosować" "A faktycznie. No to chyba tylko te z regulacją. Ale taką stopę to trzeba ściskać!"
"Co? Ściskać moją stopę? No wie pan co! Szerokie stopy to przecież skarb dla tancerki. Wie pan jaka przyczepność? Jakie trzymanie osi! Ja mogę, proszę pana, 15 boleos trzasnąć, stojąc na takiej stopie, jedną ręką trzymając partnera żeby się nie przewrócił, a drugą popijając herbatkę.Jak bym była tancerką z wąskimi stopami, to bym je sobie specjalnie rozpłaszczała dla lepszego kontaktu z podłogą. Kontakt z ziemią jest w tangu niesamowicie ważny, każdy milimetr kwadratowy ma znaczenie."
W duchu wybucham śmiechem, powstrzymując falę coraz bardziej niesamowitych argumentów jakie jeszcze przychodzą mi do głowy aby obejść cierpiętnicze zwyczaje w społeczeństwie i móc kupić sobie wygodne buty, a sprzedawca wychodzi na zaplecze żeby ukryć fakt że również nieco się rozchmurzył.
"Poza tym," wołam za nim wybierając z półek wszystkie modele z regulacją paska, "po to mam taki profesjonalny zakład, jak ten tutaj, żeby mi pan zrobił buciki specjalnie na moją stopę."
"Jakby pani wzięła takie pełne, to by pani formowały palce!"
"A po co ja mam mieć haluksy jakieś? Ja bardzo lubię moje stopy takie jakie one są. Muszę mieć, proszę pana wygodne buty, bo w niewygodnych nie mogę tak godzinami tańczyć."
Pan uśmiecha się, kryjąc twarz nad notesem i dobijamy targu ustalając kolor, materiał i rodzaj klamerek. Operacja wstępnie zakończona sukcesem. Za 2 tygodnie mam się stawić do odbioru.
Nie do końca mam sprecyzowaną wizję nowego obuwia, a wiadomo że w sklepie dla tancerzy trzeba koniecznie na wszystkim się znać i wiedzieć czego się chce.
Zerkając na kolory, paseczki i zdobienia, szybko zostaje się posądzonym o bycie paniusią co zobaczyła jakieś szpilki na wystawie i postanowiła wstąpić na shopping :)
Udaje mi się ukradkiem przejrzeć całą wystawkę, po czym natrafiam na srogie spojrzenie szefa zakładu wychodzącego z zaplecza.
"Słucham!"
"Dzień dobry, przychodzę kupić buty do tanga argentyńskiego" (precyzuję pospiesznie, nauczona doświadczeniem że chwila wahania może oznaczać potraktowanie mnie jak ignorantkę) "takie nie bardzo wysokie, ze skórzaną podeszwą, ze skóry chromowanej najlepiej..." podając dalsze szczegóły, rozglądam się po sklepie. Próbuję znaleźć coś co mi się po prostu podoba.
Sprzedawca nie daje mi szansy, już otacza mnie 2 paskudnymi modelami próbując uściślić rodzaj obcasa. "Kielichowaty, czy szpilka?" "Wie pan, właściwie to oba są w porządku, bardziej zależy mi na odpowiedniej wysokości, 6,5 - 7cm..." "No ale kieliszek czy szpilka?" "To niech będzie szpilka." "Na taką wysokość to nie mam szpilki!" "Hmm.. no to kieliszek poproszę."
Już chce mi się śmiać, ale sprzedawca zachowuje profesjonalną surowość oblicza.
"Tylko," zatrzymuję go biegnącego już na zaplecze, "jeszcze mam taką prośbę, żeby mi pan pokazał modele, które są dosyć szerokie w tej przedniej części, bo mam trochę szerszą stopę."
"Oj, to nie wiem czy na szeroką stopę coś w ogóle mam," mówi po części konspiracyjnie, a po części z wyższością. Nie podoba mi się konspiracyjny ton, czy jest jakiś problem z szerokimi stopami?
"To ja przymierzę sobie te z paseczkami może." Sprzedawca łypie okiem z ukosa: "No proszę. Za wąskie. Dla pani to trzeba by całą podeszwę szerszą wyciąć."
"A jeszcze tu gdzieś widziałam, że ma pan takie paseczki z regulacją, że sobie można do stopy dostosować" "A faktycznie. No to chyba tylko te z regulacją. Ale taką stopę to trzeba ściskać!"
"Co? Ściskać moją stopę? No wie pan co! Szerokie stopy to przecież skarb dla tancerki. Wie pan jaka przyczepność? Jakie trzymanie osi! Ja mogę, proszę pana, 15 boleos trzasnąć, stojąc na takiej stopie, jedną ręką trzymając partnera żeby się nie przewrócił, a drugą popijając herbatkę.Jak bym była tancerką z wąskimi stopami, to bym je sobie specjalnie rozpłaszczała dla lepszego kontaktu z podłogą. Kontakt z ziemią jest w tangu niesamowicie ważny, każdy milimetr kwadratowy ma znaczenie."
W duchu wybucham śmiechem, powstrzymując falę coraz bardziej niesamowitych argumentów jakie jeszcze przychodzą mi do głowy aby obejść cierpiętnicze zwyczaje w społeczeństwie i móc kupić sobie wygodne buty, a sprzedawca wychodzi na zaplecze żeby ukryć fakt że również nieco się rozchmurzył.
"Poza tym," wołam za nim wybierając z półek wszystkie modele z regulacją paska, "po to mam taki profesjonalny zakład, jak ten tutaj, żeby mi pan zrobił buciki specjalnie na moją stopę."
"Jakby pani wzięła takie pełne, to by pani formowały palce!"
"A po co ja mam mieć haluksy jakieś? Ja bardzo lubię moje stopy takie jakie one są. Muszę mieć, proszę pana wygodne buty, bo w niewygodnych nie mogę tak godzinami tańczyć."
Pan uśmiecha się, kryjąc twarz nad notesem i dobijamy targu ustalając kolor, materiał i rodzaj klamerek. Operacja wstępnie zakończona sukcesem. Za 2 tygodnie mam się stawić do odbioru.